Za sprawą artykułu, który ukazał się w styczniu 2012 roku w piśmie „Journal of Applied Toxicology", świat obiegła informacja, że zawarte w antyperspirantach parabeny (związki stosowane jako konserwanty w kosmetykach, produktach farmaceutycznych oraz żywności) gromadzą się w tkance sutka i nie można wykluczyć, że mają udział w rozwoju raka piersi. Parabeny, za sprawą badań dr Philippy Darbre, po raz kolejny stały się numerem jeden medialnych doniesień, a środowisko naukowe znów poddaje owe badania w wątpliwość.
Dr Philippa Darbre z University of Reading w Anglii po raz kolejny postanowiła zwrócić uwagę opinii publicznej na kwestię parabenów. Jej wcześniejsze teorie (pojawiające się od 2004 roku) zostały zakwestionowane przez Towarzystwa Naukowe ze względu na szereg błędów metodycznych. A późniejsze, szczegółowo przeprowadzone badania udowodniły brak związku pomiędzy występowaniem raka piersi a stosowaniem antyperspirantów. Czy tym razem Brytyjka przekona świat naukowy?
Komentarz ekspertów
prof. ndzw., dr inż. Jacek Arct
rektor Wyższej Szkoły Zawodowej Kosmetyki i Pielęgnacji Zdrowia w Warszawie
Zacznijmy od fundamentalnej sprawy: parabeny mają wyjątkowo słabe działanie proestrogenne, ponad 100 tysięcy razy słabsze niż typowe hormony. W dodatku znacznie więcej substancji proestrogennych dostaje się do organizmu z innych źródeł – kosmetyków (np. kremy anti-age, filtry słoneczne), żywności (np. soja) i otoczenia – niż z antyperspirantów. Ryzyko wystąpienia raka piersi pod działaniem estrogenów dotyczy tylko niewielkiej grupy kobiet w starszym wieku, u których występuje mutacja genu BRCA-2, wrażliwego na estrogeny. W dodatku do nowotworzenia może u nich dojść dopiero przy stosunkowo wysokich dawkach hormonów np. przy terapii zastępczej w okresie menopauzy.
Te właśnie stwierdzenia należały do głównych zarzutów środowiska naukowego pod adresem pierwszego artykułu dr Darbre z 2004 roku na ten temat. Omawiany w publikacji artykuł z bieżącego roku nie wnosi nic nowego, ponownie są to dane na temat obecności parabenów w tkankach nowotworowych i spekulacje dotyczące „bliskości” dołu pachowego i piersi. Brak jest danych porównawczych – nadal nie wiemy jaka jest zawartość parabenów w zdrowych tkankach u tych samych osób i u osób zdrowych stosujących podobne kosmetyki. W tej sytuacji na podstawie prezentowanych przez dr Darbre danych w ogóle nie można wiązać choroby nowotworowej z parabenami.
Stwierdzenie dr Darbre, że substancja przenika z dołu pachowego w stronę piersi, nie ma racji bytu w świetle elementarnej fizjologii. Przepływ w układzie limfatycznym prowadzi w przeciwnym kierunku, stąd praktycznie niemożliwe jest przedostawanie się parabenów z pachy do piersi, może to następować jedynie przez system krwionośny rozprowadzający parabeny po całym ciele. I wreszcie ostatni argument – w antyperspirantach i dezodorantach nie stosuje się parabenów. Kosmetyki te ze względu na przeznaczenie – z założenia mają hamować rozwój mikroorganizmów – z reguły nie wymagają stosowania konserwantów i bardzo rzadko zawierają parabeny (poniżej 2 proc. kosmetyków z tej grupy zawiera takie konserwanty).
Na poparcie tych, ogólnie uznawanych przez świat nauki, stwierdzeń mamy wyniki badań Komitetu Naukowego ds. Bezpieczeństwa Konsumentów przy Komisji Europejskiej (SCCS). Stwierdzono m.in., że stosowanie w kosmetykach metyloparabenu oraz etyloparabenu jest bezpieczne. Dodatkowym badaniom poddano również pozostałe parabeny: propyloparaben i butyloparaben. Badania na szczurach potwierdziły, że parabeny te wykazują pewne działanie estrogenne. Jednak działanie ich jest bardzo słabe i normalnie stosowane w kosmetykach, lekach i żywności nie mogą oddziaływać na system hormonalny w zauważalny sposób.
Reasumując, parabeny należą do jednych z najbezpieczniejszych konserwantów, najlepiej przebadanych. Cały czas prowadzone są badania przesiewowe, w trakcie których szuka się związku przyczynowo-skutkowego: parabeny a nowotwór. Parabeny są stosowane w ponad 60 proc. kosmetyków od kilkudziesięciu lat i do tej pory nie znaleziono śladu ich powiązania z rakiem.
Ewa Starzyk
dyrektor naukowy Polskiego Związku Przemysłu Kosmetycznego
Dr Darbre w swoim artykule nie sugeruje, że parabeny zawarte w jakichkolwiek produktach kosmetycznych mogą wywoływać raka piersi. W opinii badaczy jest mało prawdopodobne, aby pojedynczy związek chemiczny odgrywał kluczową rolę w etiologii raka sutka. Autorzy sugerują jedynie potrzebę dalszego prowadzenia badań w kierunku poznania mechanizmów kumulowania się związków w tkance piersi.
Wydaje się, że najnowsze badania zespołu Dr Darbre wymagają oceny pod względem rzetelności protokołu badawczego. Zespół odkrył bowiem parabeny również w tzw. ślepych próbach”, czyli próbkach, które zawierały wszystkie odczynniki, z wyjątkiem badanej tkanki nowotworowej pobranej z piersi. Powstaje więc pytanie, czy parabeny odkryte w próbkach zawierających tkankę pobraną z piersi pochodziły rzeczywiście z tej tkanki, a nie z zanieczyszczenia badanych próbek w laboratorium. Dlatego jestem pełna wątpliwości, czy badania te zostały rzetelnie przeprowadzone od strony technicznej.
Dr Darbre od wielu lat prowadzi swoje badania i co jakiś czas do mediów trafia informacja o wysokiej toksyczności parabenów, która następnie jest dementowana przez środowisko naukowe. Ocena bezpieczeństwa parabenów była wielokrotnie przedmiotem dokładnej analizy przez ekspertów z dziedziny toksykologii – Komitetu Naukowego ds. Bezpieczeństwa Konsumentów (SCCS) oraz amerykańskiego Cosmetics Ingredients Review Panel. Kolejna ocena bezpieczeństwa parabenów jest aktualnie prowadzona przez Komisję Europejską. Jeżeli Komisja uzna, że istnieje taka potrzeba – wprowadzi dodatkowe ograniczenia stosowania parabenów. Jednak najnowsza praca dr Darbre nie wnosi nic nowego do aktualnej, całościowej oceny bezpieczeństwa parabenów dla zdrowia ludzi.
Oryginalny tekst "Wiadomości Kosmetyczne" wiadomoscikosmetyczne.pl/trendy/20-trendy/6373-co-z-tymi-parabenami